Wiem, wiem, biorąc pod uwagę hiper, super, mega markety jestem w tyle z tymi świątecznymi gadżetami. Nie spędza mi to jednak snu z powiek i powoli modzę sobie świątecznie. I jeszcze nie kulinarnie.
Niektórzy znajomi się dziwią, że robienie lampionów jest dla mnie niczym terapia odstresowująca, ale dokładnie tak jest. Skoro chwilowo, z racji pogody, nie mogę odstresować się szlifowaniem i malowaniem jakiegoś grata, lampiony czynię. W końcu świąteczne. Taaaak, mam bardzo, bardzo stresujące życie 😛 🙂