Szczególnie latem lubię proste i zielone obiady. Ma się to oczywiście nijak do kubków smakowych moich dzieci, czy męża, który „zielskiem się nie naje”. Tak więc, najczęściej są to tylko moje obiady.
Kompozycje z rucolą, to pełna dowolność, a dodatki to te dostępne w lodówce. I wystarczy. I jest pysznie.
Obiad 1:
Pstrąg nieźle napchany masłem z ziołami i czosnkiem, upieczony w piekarniku i rucola z serem pleśniowym blue i czerwonymi porzeczkami.
Obiad 2:
Mieszanka sałat z rucolą skropiona sokiem z połowy cytryny, z serem brie, pomidorami koktajlowymi. Przyprawiona czosnkiem niedźwiedzim i czubrycą zieloną. Do tego bagietka maczana w oliwie z oliwek ze szczyptą chili i ziołami prowansalskimi. Żyć nie umierać 🙂